czwartek, 1 stycznia 2015

Z uporem

Z uporem godnym lepszej sprawy ludzie od zdrowia forsują urzędniczą metodę zarządzania zdrowiem (coś jak centralne zarządzanie, w państwie). To nigdy nie wyjdzie i udać się nie może. Cwaniacy mogą na tym zarobić , ale pacjent musi stracić (zdrowie, chyba, że w krytycznych sprawach da sobie spokój z tą bezpłatną opieką zdrowotną)
Jak logika pokazuje jedyny rozsądny model to taki system w którym pieniądze są przypisane do pacjenta (bo wtedy on jest ważny). Czyli coś takiego jak jest obecnie w ubezpieczeniu samochodów i by to działało to każdy obywatel powinien mieć swoje konto na cele zdrowotne (takie z możliwością zadłużenia na ten cel) i powinien być uświadomiony, że to są jego pieniądze na cel ratowania zdrowia, a więc szastać nim nie powinien bo może nie starczyć gdy będzie bieda. Jasne jest że taki system nie może składać się tylko z takiego ubezpieczenia bo w nagłym przypadku zagrożenia życia pogotowie czy szpital, musi jak najszybciej udzielić pierwszej pomocy i mieć pewność że na tym nie straci. Czyli oprócz tego ubezpieczenia indywidualnego muszą być odkładane pieniądze na fundusz który gwarantuje zapłatę za działania medyczne i pokrywa ich koszta w przypadkach gdy okaże się że środki ubezpieczenia indywidualnego są niedostateczne. Mnie najbardziej dziwi dlaczego Polacy nie chca skorzystać z rozwiązań innych państw europejskich, w rożnych dziedzinach. Dlaczego Polak chce samodzielnie wymyslić koło? Dlaczego uczyć się na własnych błedach? Podobno mądry uczy się na błędach cudzych. Niepojęte.
Oczywiście by chronić te pieniądze indywidualnego ubezpieczenia musi być opracowany koszyk usług i ich ceny jakie z tego ubezpieczenia wolno zapłacić (za usługi lekarskie i dopłaty do leków na receptę). Oczywiście powinno być możliwe wybranie droższego lekarza czy leku , i dopłacenie do tego z własnych środków. (w drugą stronę też powinno działać i jak weźmiemy tańszego lekarze czy lek to mniej z ubezpieczenia wydamy).
Oczywiście to tylko szkicowy zarys takiego rozwiązania. Daje jednak ono wreszcie możliwość leczenia tam gdzie chcemy (oczywiście zależy od tego na co nas stać) , i nikt lekarzowi nie będzie narzucał że musi takie czy takie działania. Nie będzie żadnej potrzeby skierowań do specjalistów , bo jak chcemy to do nich pójdziemy (cena na pewno wyższa za usługę niż lekarza ogólnego). Nie będzie żadnego przymusu stawiania się do lekarza na wizytę po receptę na leki do trwałego zażywania, (rozwiązania mogą być różne, na kupowanie leku na który wymagana jest recepta, i na pewno jedna wizyta u lekarza musi w tym celu być, a on oceni na jaki okres zgadza się wystawić pozwolenie na kupowanie leku i w jakich ilościach).

na człowieka

Życie świąteczne bardzo mi dezorganizuje, moje osobiste , do tego zdrowe,
tak mniemam, środowisko. To przez te smaki, słodkości, do których zaliczam
białko w szczególności,w nadmiarze, które jest jeszcze gorszą zarazą zdrowotną niż produkty węglowodanowe, potocznie nazywanymi cukrami.
W swoich upodobaniach – dla zdrowia, jestem w swoim najbliższym otoczeniu bielizna,
niepoprawnym, bezrozumnym wybrykiem natury, tolerowanym z konieczności.
Niestety rodzina nie może mnie zbanować, odstawić na dwu tygodniową
banicję; musi z niedowierzaniem patrzeć na mój prosty kręgosłup, serce bez arytmii, bez nadciśnienia w naczyniach, bez miażdżycy w nogach i innych
organach, nie mówiąc o cukrzycy…tabletek w kieszeni.
Starzeję się jak wszyscy, umrę jak wszyscy, mam tylko nadzieję ,że zdrowo, bez uruchamiania NFZ, i naciągania go na koszty.
Napisał, że przyczyną arytmii sercowej są określone elektrolity,
moja wiedza, Elektrolity to substancje podlegające dysocjacji na jony, których wodny roztwór w związku z tym przewodzi prąd elektryczny. człowiek jest sam w sobie jedną wielką elektroniką, tylko, że biologiczną.
Sam mózg, nawet najgłupszego człowieka posiada sieć połączeń większą
od sieci telefonicznej całego globu ziemskiego.
Chodzisz do kardiologa, który zapisuje Ci leki, które nic innego nie robią
ja naprawiają Twoją elektronikę biologiczną serca. Serce jest mięśniem,
białko jest jego głównym składnikiem, aminokwasy; są tam również
“przewody” biologiczne, połączone z mózgiem, jest tam również specjalny
gruczoł,który tym wszystkim steruje. Od Ciebie zależy biochemiczna budowa
serca, składniki które dostarczasz z pokarmem decydują o tym, czy masz serce sflaczałe, czy sprężyste, małe czy duże. Ty sam decydujesz o jakości połączeń
elektrycznych serca; jakością spożywanego białka.
Mam cichą nadzieję, że z powodu tych “rewelacyjnych” wiadomości, nasz nie wyśle mnie na powtórną banicję.
Nie chodzi tu o żadne złe elektrolity, tylko o nieodpowiednie stężenia.
Bowiem siła elektromotoryczna zleży od potencjałów półogniw E = E0 + nF/RT*lnC
(wartościowość, stała Faradaya, gazowa, temperatura, a w końcu stężenie molowe jonu), a serce generalnie działa na prąd, ma inne rozeznanie w tym temacie: złe elektrolity to tylko objaw choroby, przyczyna jest głębiej, w złym karmieniu serca.  Kationu sodu i potasu zawsze, często też wapń i magnez (choć zlecając elektrolity ma zwykle na myśli stężenia Na+ i K+ w osoczu). Generalnie chodzi o stężenia w płynie pozakomórkowym (dużo Na, mało K), bo tych w płynie wewnątrzkomórkowym, a więc również krwi (dużo K, mało Na) nie oznaczy bielizna.